Tytuł: Charlie
Autor: Stephen Chbosky
Autor: Stephen Chbosky
Ilość stron: 224
Wydawnictwo: Wydawnictwo Remi
Kategoria: literatura młodzieżowa
„I feel infinite .”
Tytułowy Charlie to zwyczajny nastolatek, który pisze listy do nieznanego przyjaciela, w których opowiada o swoim życiu, które z pozoru jest normalne, ale jednak posiada w sobie to coś, dzięki czemu książka jest ciekawa. Chłopak pisze o nowej szkole, rodzinie, przyjaciołach, seksie, książkach, narkotykach...
Dzięki niezwykłych umiejętnościach polskich tłumaczy, najpierw obejrzałam ekranizację tej książki - The Perks of Being a Wallflower. Dopiero kilka dni później dowiedziałam się, że film powstał na podstawie powieści Stephena Chbosky'ego. Ale lepiej późno niż wcale.
Jeśli chodzi o książkę to nasłuchałam się o niej wiele. Same ochy i achy, więc gdy trafiłam na Charliego za dyszkę, nawet się nie zastanawiałam. Niestety, muszę przyznać, że się rozczarowałam. Spodziewałam się arcydzieła, którym tak zachwycali się moi znajomi. Dlaczego? Momentami wydawała mi się bardzo infantylna. Czasami było strasznie nudno, czasami to wszystko wydawało mi się takie naciągane, jakby pisane na siłę. W niektórych momentach, których było na szczęście niewiele, miałam dość Charliego i jego dziecinnego zachowania. Nauczyciel angielskiego i wrażliwość Charliego wydają mi się troszkę przerysowani...
Jeśli chodzi o książkę to nasłuchałam się o niej wiele. Same ochy i achy, więc gdy trafiłam na Charliego za dyszkę, nawet się nie zastanawiałam. Niestety, muszę przyznać, że się rozczarowałam. Spodziewałam się arcydzieła, którym tak zachwycali się moi znajomi. Dlaczego? Momentami wydawała mi się bardzo infantylna. Czasami było strasznie nudno, czasami to wszystko wydawało mi się takie naciągane, jakby pisane na siłę. W niektórych momentach, których było na szczęście niewiele, miałam dość Charliego i jego dziecinnego zachowania. Nauczyciel angielskiego i wrażliwość Charliego wydają mi się troszkę przerysowani...
To może teraz co nieco o plusach książki. Gdyby wyciąć nauczyciela angielskiego i kilka innych, mało znaczących tu osób, to postacie są całkiem całkiem. O Charliem można powiedzieć, że jest z nim coś nie halo, ma zaburzenia psychiczne, sprany beret czy nierówno pod sufitem. A z drugiej strony to wrażliwy(wydaje mi się, że aż za bardzo), zakochany chłopak, który stawia pierwsze kroki w dorosłość. Na swój sposób jest uroczy, podobnie jak jego przemyślenia. Uwielbiam w nim tą dziecięcą radość. W każdej rzeczy znajdował powód do uśmiechu.
„Przyjmujemy miłość, jeżeli sądzimy, że na nią zasługujemy.”
Książka została napisana bardzo prostym, może aż zbyt prostym. Nieraz zdania były wręcz dziecinne, tak "charliusiowe". Podczas czytania ani razu się nie wzruszyłam, co jest troszkę... dziwne. Bardzo oryginalne było zaczynanie każdego rozdziału od słów "Drogi przyjacielu!". Bardzo mi się to spodobało i muszę przyznać, że momentami miałam wrażenie, że Charlie to mój rówieśnik i zwraca się bezpośrednio do mnie.
Jeszcze kilka słów o ekranizacji. Tak, to właśnie ten film, w którym Percy Jackson gra razem z Hermioną Granger. Największym plusem The Perks of Being a Wallflower są zdecydowanie aktorzy. Emma Watson była moim największym zaskoczeniem. Dotychczas znałam ją tylko z Harry'ego Pottera i jeśli mam być szczera, to nie wyobrażałam sobie jej w innej roli. Pokazała, że jest naprawdę zdolną aktorką. Sam jest całkiem inna od Hermiony i to nie tylko z wyglądu. Emma po raz kolejny pokazała swój talent, a teraz dodatkowo swoją dojrzałość. Pokochałam Ezrę Millera za rolę Patricka. Jego gra aktorka całkowicie uzupełnia jego braki w wyglądzie. Widać, że wczuł się w role, a jego zabójcze miny mogę oglądać w kółko. Ta dwójka, jak i "charlusiowaty" Logan Lerman są po prostu idealnymi odtwórcami swoich ról. Naprawdę wykonali kawał dobrej roboty. Film jest naprawdę świetny, szczególnie uwielbiam scenę w tunelu. To jedna z niewielu ekranizacji, które spodobały mi się bardziej od książki.
Charlie to jedna z tych historii, które wiecznie są na topie i nigdy się nie znudzą. Może nie są jakoś bardzo oryginalne, nie zawsze nietypowe, czasami banalne, lecz młodzież właśnie takie uwielbia. Nie uważam czasu spędzonego na czytaniu tej książki za czas zmarnowany, lecz jak już pisałam wcześniej jestem troszkę rozczarowana. Polecam Wam Charliego, myślę, że mimo wszystko warto przeczytać tą powieść. Ja chyba należę do tej mniejszości, która nie jest zachwycona tą pozycją. Mimo tych wszystkich minusów jest to książka o samotności, pierwszych krokach w dorosłość i kształtowaniu własnej osobowości. Do napisania tej recenzji zabierałam się już kilka razy, lecz dopiero dzisiaj udało mi się ją napisać. Wcześniej nie umiałam dobrać słów, nie wiedziałam, co napisać...
„I przysięgam, w tamtej chwili byliśmy nieskończonością.”
MOJA OCENA: 6-/10