środa, 29 kwietnia 2015

kwietniowe zdobycze!


Tak właśnie przeczuwałam, że w kwietniu przybędzie do mnie więcej książek niż w poprzednim czasie. A coś mi się wydaje, że w maju będzie ich jeszcze więcej. Póki co zobaczcie, jakie cudowności przybyły do mnie w kwietniu! 


Zacznijmy od lewego stosiku. Na samej dole znajduje się przedpremierowy egzemplarz od wydawnictwa Dreams - Gdzie jest, Cukierku?. Książeczka już przeczytana, wspominam ją bardzo miło i odsyłam do recenzji. Wyżej znajdują się dwie książki otrzymane od wydawnictwa Literackiego. Są to: Sekretne życie pszczół(już zaczęłam i zapowiada się rewelacyjnie!) oraz Kocha, lubi, szanuje...(dużo słyszałam o twórczości Alice Munro i wypadałoby wreszcie poznać noblistkę 2013 roku). Następnie Służące, które mam do recenzji od wydawnictwa Media Rodzina. Kolejne trzy pozycje dostałam od portalu Juventum.pl. Pierwsza, czyli Upalne lato Gabrieli, została objęta patronatem medialnym przez Juventum.pl, jest to egzemplarz przedpremierowy. Will Grayson, Will Grayson - od początku było to jasne jak słońce, że ta książka znajdzie miejsce u mnie na półce - w końcu jednym z autorów tej powieści jest genialny John Green. Trzecia książka to Pęknięte odbicie - chciałabym zacząć czytać choćby teraz, bo zapowiada się naprawdę dobrze. Następna pozycja to Bóg, kasa i rock'n'roll. Mam ją z finty(nareszcie!). Na samej górze znajduje się Najgorszy człowiek na świecie, którego pożyczyłam od koleżanki. Jestem bardzo ciekawa książki. 
Przejdźmy teraz do książek z prawej strony. Za pierwsze cztery dolne książeczki zapłaciłam całe 4 złote, kupiłam je na kiermaszu taniej książki w bibliotece. Są to: Listy Nikodema(bo napisane zostały przez ulubionego autora mojego Taty), Czarodziejski świat Marigold(bo na okładce widnieje nazwisko Montgomery, a ja jeszcze nie znam tej historii), Ania z Avonlea i Rilla ze Złotego Brzegu(bo moje egzemplarze są już bardzo zaczytane i brakuje niektórych kartek). Kolejna czwórka to pozycje, które "adoptowałam" z biblioteczki mojej Mamy. O Dzienniczku dorastającej dziewczynki Mama mówiła mi już nieraz i chyba wypadałoby wreszcie ją przeczytać. A na dodatek jest to książka Qouista! Nie przyszedłem pana nawracać to zbiór wierszy najlepszego na świecie księdza Twardowskiego.
I znowu pojawia się w tym stosiku nazwisko Dobraczyński! Cień Ojca to ulubiona książka mojego Taty, więc koniecznie muszę ją poznać, a z kolej moja Mama zachwycona jest Przyszedłem rozłączyć. Książki z samej góry to już dzisiejsze prezenty urodzinowe. Północ i Południe, Opactwo Northanger oraz Rozważną i romantyczną dostałam od rodzeństwa, a Zagubiona przeszłość to prezent od przyjaciółki.

Ja już nie mam nic do dodania, ale może Wy pochwalicie się swoimi zdobyczami z kwietnia? 

Trzymajcie się cieplutko, do napisania!

środa, 15 kwietnia 2015

Wielka piątka - odcinek drugi


Dobry wieczór! :)
Mam kilku takich pisarzy, których chciałam spotkać, poznać, podziękować, zapytać o kilka rzeczy. Dziś w Wielkiej piątce o pięciu autorach, z którymi chciałabym wybrać na kawę/herbatę i porozmawiać.


REGINA BRETT
To chyba nie jest zaskoczenie. Ja już wspominałam kilka razy wcześniej - Regina Brett to jedna z najważniejszych osób w moim życiu, mimo że ona nawet nie ma pojęcia o moim istnieniu. Marzę, żeby spotkać tę kobietę, mocno ją przytulić i za wszystko z całego serduszka podziękować. Potem pić z nią litry kawy bądź herbaty i słuchać wspaniałych historii, które najpiękniej opisuje w swoich książkach. Już sobie wyobrażam jej głos pełen miłości, przepiękny uśmiech. Zawsze, gdy czytam jej książki albo gdy tylko trzymam je w rękach i na nie patrzę, słyszę jak cicho mówi mi: wszystko jest dobrze, w tej chwili wszystko jej idealnie. Spotkanie z nią wpisałabym na listę najwspanialszych chwil mojego życia. Jeśli Regina Brett jeszcze wróci do Polski, to na pewno pójdę na spotkanie z nią - choćbym miała się tam doczołgać.

C.S.LEWIS
Jestem zakochana w twórczości tego autora, w jego pięknym umyśle, w jego mądrości, która nigdy nie przestanie mnie zachwycać. Lewis nie żyje już ponad pięćdziesiąt lat, ale jestem przekonana, że spotkanie z nim będzie jedną ze wspanialszych rzeczy, jaka mnie spotka po śmierci. A już podczas czytania jest książek ma się wrażenie, że Lewis siedzi obok nas, popija herbatkę, zagląda nam w oczy i z uśmiechem wszystko tłumaczy. Zawsze prosto i zrozumiane, nigdy się nie wywyższa i nie próbuje nam pokazać, jaki to mądry i wspaniały jest.
Sam Lewis nie jest moim ulubionym pisarzem - jest kimś o wiele wiele bliższym. Podziwiam go za to, że w swoich książkach pokazał mi dla niego w ogóle nie ma rzeczy niemożliwych - chciałabym, żeby powiedział to patrząc mi prosto w oczy.

CARLOS RUIZ ZAFÓN
Zafón wiele dla mnie znaczy, bo napisał przepiękną książkę o książkach, które dzięki niemu zaczęłam kochać jeszcze bardziej. Chciałabym się z nim spotkać spotkać, żeby wydobyć z niego wskazówki, jak trafić na Cmentarz Zapomnianych Książek, wyłuskać z niego jak dostać się na tę odpowiednią uliczkę Barcelony, pod które drzwi zapukać, jakich słów użyć...

MAŁGORZATA MUSIEROWICZ
Uwielbiam Jeżycjadę najbardziej pod słońcem. Nie mają dla mnie znaczenia wszelkie mankamenty, niedomówienia, sprzeczności tych książek - zawsze, gdy czytam Jeżycjadę świat robi się bardziej przytulny i kolorowy, a wszystko w środku przyjemnie się rozgrzewa. Chciałabym przytulić panią Musierowicz i podziękować za Jeżycjadę, która tworzy jedną z najpiękniejszych części mojego życia. Chciałabym spotkać się z nią w najchłodniejszy wieczór z kubkiem gorącej herbaty, który rozgrzałby mnie tak, jak jej książki zawsze rozgrzewały moje serce w najzimniejsze dni mojego życia. I tak pijąc niezliczone ilości herbaty, opowiedzieć jej całe swoje życie.

J.K.ROWLING
Gdyby nie J.K.Rowling nie byłabym tą samą osobą. Dzięki niej zrozumiałam wiele rzeczy, poznałam przewspaniałych ludzi, uwierzyłam w dobro. Z Jo wcale nie musiałabym iść na kawę, wystarczyłoby mi krótka chwila - żeby ją przytulić i podziękować za magiczne dzieciństwo i dobro, które mnie spotkało dzięki serii o Harrym Potterze. (Ale na herbatkę też bym z nią poszła i porozmawiała dłużej!).

Trzymacie się cieplutko! 
I bądźcie dobrzy(bo warto!) <3 

sobota, 11 kwietnia 2015

114. SIOSTRA MOJEJ SIOSTRY







Autorka: Izabella Frączyk
Tytuł: Siostra mojej siostry
Rok wydania: 2015
Liczba stron: 352
Wydawnictwo: Prószyński
i S-ka










Hanka mieszka w małej miejscowości w Bieszczadach. Żyje skromnie, ledwo wiążąc koniec z końcem. Jej spokojne życie kończy się, kiedy dowiaduje się, że w Warszawie ma przyrodnią siostrę - gwiazdę telewizji. Te dwie panie łączą więzy krwi, chociaż żyją w skrajnie różnych światach, mają całkiem odmienne podejście do życia oraz charaktery. W zwariowanym wirze zdarzeń i przypadków Hania przeprowadza się do stolicy.

Nie będę ukrywała faktu, że Siostra mojej siostry nie należy do literatury wysokich lotów. Sam styl pisania Izabelli Frączyk nie jest zły, choć momentami trochę mnie irytował i męczył. Wypatrzyłam kilka drobnych potknięć i niedopowiedzeń, na szczęście nie były one zbyt rażące. Całokształt jest przeciętny, choć  z łatwością możemy się doszukać dobrych stron, mimo że mankamenty są bardziej widoczne.

Książkę czyta się w błyskawicznym tempie, jednak cały czas czuje się lekki niedosyt. Bo przecież to wszystko było do przewidzenia. Od początku wiedziałam co się wydarzy, jednak autorka zawarła tutaj kilka zwrotów akcji, których rzeczywiście można było się nie spodziewać.
Romea i Julii w tej książce nie znajdziecie. Muszę was zawieźć - wątek miłosny wypada tutaj średnio. Bardziej mnie irytował, niż wzruszał. Nie jestem również do końca zadowolona z tego, jak zostały tutaj wykreowane główne bohaterki. Brakowało tutaj szarości - wszystko jest albo białe, albo czarne. Bo jedna siostra jest śnieżnobiała, a przydałoby się jej troszkę plamek. Wtedy byłoby żywiej, bardziej realnie. Ta druga w pewnym momencie przestała być tylko "czarna", jednak wydarzenie, które ją zmieniło średnio do mnie przemawia. 

Nie przekreślam tej książki, ale pewnie już do niej nie wrócę i niedługo nie będę pamiętać, co się w niej dokładnie działo, jednak czas poświęcony na czytanie nie był stracony. Na koniec powiem tylko, jeśli nie szukacie wielkiej filozofii, tylko zwyczajną rozrywkę, to Siostra mojej siostry jest całkiem niezłym pomysłem. 


Za "Siostrę mojej siostry" dziękuję serdecznie wydawnictwu Prószyński i S-ka!

czwartek, 9 kwietnia 2015

Wielkanoc jeszcze się nie skończyła!


Wielkanoc jeszcze się nie skończyła.



Zmartwychwstał. To naprawdę wszystko zmienia.
Zmartwychwstał. I właśnie to ma dodawać Ci skrzydeł każdego dnia.


Zmartwychwstał. I pokazał, że śmierć w Twoim życiu nie ma ostatniego słowa.
Ostatnie słowo należy do Chrystusa.
Zmartwychwstał. Teraz nie musisz się już bać. 


On JEST. On ŻYJE. I mówi dziś do Ciebie: "Nie martw się o wszystko wokół, to moje zadanie". Dlatego nie musisz walczyć, bo On będzie walczył za Ciebie.
Wystarczy, że będziesz kochać.


ALLELUJA!
Bądź dzielny <3 I nie musisz się więcej bać. 




wtorek, 7 kwietnia 2015

113. PRZEDPREMIEROWO: GDZIE JESTEŚ, CUKIERKU?








Autor: 
Waldemar Cichoń
Tytuł: Gdzie jesteś, cukierku?
Data wydania: 15 kwietnia 2015
Liczba stron: 78
Wydawnictwo: Dreams









To było naprawdę miłe popołudnie. Usiadłam wygodnie na łóżku, zamknęłam oczy i wyobraziłam sobie, że mam dziesięć lat mniej. Że nie chodzę jeszcze do szkoły, w środę nie mam sprawdzianu z fizyki, że nie czeka mnie kolejny pobyt w szpitalu, a w najbliższym czasie nie muszę podjąć żadnych ważnych decyzji. Największym problemem jest to, że mojemu ukochanemu misiowi odpadło oko, a brat schował mi ulubioną lalkę. I że podczas zabawy w modelki, razem z przyjaciółką wykorzystałam najlepszą szminkę mamy. A wcześniej podarłam sukienkę, bo ubrałam jej szpilki. Ale już planuję kolejną zabawę, tym razem w księżniczki. Wcześniej jednak odpocznę i sobie poczytam. Biorę więc do rąk Gdzie jesteś, Cukierku?. I teraz już wcale nie czuję się jak szesnastolatka. 

Tytułowy Cukierek to bardzo niesforny kotek. Lubi przysparzać kłopotów swoim opiekunom. To już piąta część jego przygód, a Cukierek ani myśli przestać wyrabiać. W tej książeczce jego rodzinę odwiedza gość z Japonii, po okolicy grasuje straszydło, mama przynosi do domu koszatniczkę, a pod nieobecność rodziców kotami, Maćkiem i Marcelem opiekuje się surowa opiekunka. Co z tego wyniknie? Jaką hecę wywinie Cukierek tym razem? 

Książce nie mogę prawie nic zarzucić. Przyczepię się jednak obrazków. Są jakieś nienaturalne i sztuczne. Niektóre ilustracje trochę zraziły mnie do książki. Na szczęście nie aż tak bardzo, że przestałam ją lubić. Mimo że książka nie wygląda za ładnie, to bardzo mi się podoba, jak pachnie. A przygody rozbrykanego kotka są bardzo zabawne i często wybuchałam śmiechem, bo Cukierek jest naprawdę niesforny i ciągle przysparza kłopoty. Dodam jeszcze, że książka została napisana prostym językiem, w pełni zrozumiałym dla młodszego czytelnika.

Gdzie jesteś, Cukierku? dostarcza mnóstwo radości i zabawy. Ja bawiłam się świetnie, dlatego już podsuwam pod nos książeczkę najmłodszej siostrze. Myślę, że książka zainteresuje ją i masę innych dzieciaków. 

Zamykam książkę. I znów jestem szesnastolatką. Ale to nie zmienia nic - czas spędzony z Gdzie jesteś, Cukierku? był udany! 

Za "Gdzie jesteś, Cukierku?" dziękuję serdecznie wydawnictwu Dreams!







niedziela, 5 kwietnia 2015

Najlepszy news pod słońcem!

Dzień dobry!

Dziś tylko na chwilkę. Mam dla Ciebie najlepszego newsa pod słońcem. Właściwie tylko go powtarzam, bo przekazał go Anioł niewiastom dwa tysiące lat temu:

Dlaczego szukacie żyjącego wśród umarłych? Nie ma Go tutaj; zmartwychwstał! (Mt 28, 5 - 6)


Zmartwychwstał.

Dla Ciebie. I dla mnie. Dla Twoich najbliższych i tych, z którymi nie możesz się porozumieć. Dla Twoich przyjaciół i dla tych, którzy są dla Ciebie obcy. Dla wszystkich.

Zmartwychwstał. 

I przezwyciężył ból, niepokoje, trudy, cierpienie. Pokonał śmierć.

Zmartwychwstał. 


I dał nam życie wieczne. Zabrał strach.

 Zmartwychwstał.

I wlewa w nasze serca nową nadzieję. Radość na każdą chwilę życia. Blaskiem swojej miłości opromienia mroki naszych serc.

Życzę Ci, żeby ta radość z Jego zmartwychwstania nigdy, przenigdy się nie kończyła! 
Pięknych świąt!  



czwartek, 2 kwietnia 2015

Wielka piątka - po raz pierwszy



Cześć!
Przygotowałam dla Was nowy cykl - Wielka piątka. Będzie polegał na tym, że na blogu co jakiś czas będą pojawiać się pewnego rodzaju rankingi, zestawiania etc. dotyczące przede wszystkim książek(ale nie tylko).
W dzisiejszym zestawieniu każdej literce mojego imienia przyporządkuję jedną książkę. Ale nie przypadkową, tylko taką, która należy do grona moich ulubionych. Enjoy!

J jak Jesteś cudem
Ta książka jest nie tylko w czołówce moich ukochanych czytadeł, ale znajduje się na samej górze listy książek, które najczęściej daję w prezencie urodzinowym. Nie pamiętam już nawet, ile egzemplarzy tej książki kupiłam. Jesteś cudem jest tak niezwykłą pozycją, że chciałabym podarować ją każdemu w szkole czy na ulicy. Mój egzemplarz jest już bardzo "zaczytany" i rzadko bywa u mnie na półce, bo bez przerwy komuś go pożyczam. A jeśli wy jeszcze nie przeczytaliście tej książki, to ja naprawdę nie wiem, na co Wy jeszcze czekacie!

U jak Urzekająca
Lektura obowiązkowa dla wszystkich kobiet, choć myślę, że również dla panów, bo Urzekająca to książka o odkrywaniu tajemnicy i zakamarków kobiecej duszy. Czytałam tę książkę tylko raz. Było to ponad rok temu i bardzo za nią tęsknię. Planuję kupić sobie w najbliższym czasie własny egzemplarz, żeby móc do niej często wracać i przypominać sobie, że jestem odbiciem Jego chwały, Jego piękna, Jego delikatności. 

L jak Ludzie ósmego dnia. Autostopem do Matki Teresy
Na pierwszy rzut oka ta książka to nic niezwykłego, lecz gdy przyjrzymy się bliżej to zobaczymy mnóstwo dobra, miłości, nadziei, mądrości, wiary. Jeśli kiedyś w Wielkiej piątce napiszę o najmądrzejszych książkach, jakie miałam okazję przeczytać, to Ludzie ósmego dnia na pewno się w tym poście pojawią. Ja wyniosłam z tej książki bardzo bardzo dużo.

K jak Kamienie na szaniec
Pierwszy raz tę książkę wypożyczyłam z biblioteki, gdy w drugiej klasie gimnazjum miałam przeczytać ją na konkurs. I nie przeczytałam. Przemęczyłam wstęp i uznałam, że to głupia książka o wojnie i nie mam zamiaru jej czytać. Na samo wspomnienie jest mi wstyd. No, ale to było w gimnazjum(czyt. największa pomyłka Ministerstwa Edukacji Narodowej). Rok później Kamienie na szaniec znalazły się na mojej liście lektur. Miałam wypożyczony jakiś stary egzemplarz, który zaczęłam czytać ok. 20 dzień przed planowanym omawianiem. I dzięki Bogu był to jakiś stary egzemplarz bez wstępu. Mimo że czytanie tej "głupiej książki" było ostatnią rzeczą na jaką miałam ochotę, to przeczytałam pierwsze zdanie i... odłożyłam dopiero po przeczytaniu ostatniego. Książka zrobiła duże zamieszanie w moim światopoglądzie i pozmieniała kolejność w mojej hierarchii wartości.

A jak Ania z Zielonego Wzgórza! 
Tej szalonej rudej sierocie kiedyś poświęcę osobny post, bo akapit to zdecydowanie za mało. Już dawno przestałam liczyć, ile razy przeczytałam tę książkę. Będzie coś około siedemnaście(a moja Mama pewnie z pięćdziesiąt - naprawdę nie przesadzam!). Ania, ze swoją wybujała wyobraźnią i nieustającą radością z życia, jest moją bratnią duszą i... ojej, ile bym dała, żeby się z nią zaprzyjaźnić. Magia tej książki nigdy się nie skończy, bo wystarczy, że zdejmę Anię z półki i od razu smutek w radość się zamienia. Jestem pewna, że gdyby nie Ania Shirley, to nie byłabym tą samą osobą. 

A jak takie zestawienie wypadłoby u Was? Może któraś z wyżej wymienionych książek znalazłaby się też na Waszej liście? I z innej beczki - o czym chcielibyście przeczytać w Wielkiej piątce? 

Dobrej nocy, niech się Wam aniołki przyśnią :)