poniedziałek, 26 stycznia 2015

106. DZIEWCZĘ Z SADU








Autorka: Lucy Maud Montgomery
Tytuł: Dziewczę z sadu
Rok wydania: 2014
Liczba stron: 190
Wydawnictwo: Egmont










Eric Marshall, młody absolwent college'u, na prośbę przyjaciela obejmuje posadę nauczyciela w małej miejscowości na Wyspie Księcia Edwarda. W trakcie jednego ze spacerów spotyka w starym sadzie dziewczynę, która ma nie tylko niezwykła urodę, a również pięknie gra na skrzypcach. Młody nauczyciel od razu się w niej zakochuje. Kilmeny początkowo boi się Erica, jednak podczas następnego spotkania strach mija i ci dwoje się zaprzyjaźniają. Na drodze ich miłości stoi jedna przeszkoda - Kilmeny jest niemową, a co się z tym wiąże - jest oderwana od świata. Czy w walce o miłości uda im się pokonać tę przeszkodę?

Dziewczę z sadu to książka, którą Babcia podsuwała mi pod nos odkąd pamiętam. A ja jakoś wciąż kręciłam na nią nosem. Zmądrzałam, gdy niedawno zobaczyłam przepiękne wydanie serii Romantyczna tej książki. I to był chyba taki głębszy plan, że dojrzałam do jej przeczytania dopiero teraz - uzdrawiająca siła tej książki poskładała moje połamane serce. 

Bo właśnie to w tej książce jest najpiękniejsze - uzdrawiają moc miłości. To właśnie ona sprawiła, że zakochałam się w tej książce i rozgrzała moje serce wypełniając je nadzieją i powodując w nim cuda. 

Ale nie mogło być inaczej - w końcu na okładce widnieje nazwisko Montgomery, która należy do grona moich najukochańszych pisarek. Uwielbiam tą panią i uwielbiam każdą książkę, która wyjdzie spod jej ręki. Pewnie można byłoby jej zarzucić, że Dziewczę z sadu to przesłodzona, ckliwa powieść z przewidywalnym zakończeniem, ale ja tego nie zrobię, bo po prostu to mi nie przeszkadza. Ja jestem zachwycona tą powieścią.

W ogóle ta Montgomery ma niezwykły talent. Tak ładnie i przyjemnie wszystko opisuje, że mój pokój zmieniał się w sad, gdzie dokładnie widziałam te różnobarwne kwiaty, czułam to co bohaterowie i słuchałam zachwycona grania Kilmeny. I oczywiście jak w każdej książce Montgomery pozostaje ten niezwykły klimat Wysp Księcia Edwarda. Kiedyś się tam wybiorę... 

Gdy tylko otworzyłam pierwszą stronę tej książki ona wyciągnęła ramiona i przytuliła się do mojej duszy. Tak właśnie działają na mnie słowa Montgomery. Dziewczę z sadu to przeurocza, klimatyczna, która ma w sobie kilogramy, hektolitry i kilometry sześcienne miłości i nadziei. Niech to będzie dla Was wystarczającą rekomendacją. 

6 komentarzy:

  1. Od pół roku, moje serce jest połamane. Szukałam wielu sposobów, ale nie znalazłam tego złotego środka. Jeśli, ta książka, faktycznie ma taką moc, to muszę ja przeczytać! Pani Lucy, to jedna z moich ulubionych pisarek :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Też uwielbiam Montgomery i mam nadzieję, że uda mi się przeczytać kiedyś tę książkę, skoro ją tak zachwalasz, Juleczko! :3

    OdpowiedzUsuń
  3. Piękna okładka. O książce dotychczas nie słyszałam. Może kiedyś po nią sięgnę :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Autorkę uwielbiam, więc z wielką przyjemnością sięgnęłabym po tę książkę.

    OdpowiedzUsuń
  5. Ja chyba jednak powierzę swoje serce mocniejszym klimatom, bo taka ilość uroku to jednak nie dla mnie :P

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. "Dziewczę z sadu" to jedna z ostatnich książek, jakie bym Tobie poleciła xD

      Usuń

Kochany Czytelniku!
Będzie mi niezmiernie miło, jeśli pozostawisz tutaj swój ślad. Ten blog jest miejscem, gdzie dzielę się z innymi moimi myślami, dlatego chętnie przeczytam Twoje spostrzeżenia. Bardzo cenię sobie każdy komentarz, ponieważ motywują mnie do dalszej pracy.
Pozdrawiam cieplutko!