Tytuł: Igrzyska śmierci
Autor: Suzanne Collins
Ilość stron: 352
Wydawnictwo: Media Rodzina
Ocena: 10/10
Mimo, że zniechęciły mnie opinie typu „fajniejsze nawet od Zmierzchu” „Igrzyska śmierci” to książka do której wrócę nieraz. Przeczytałam ją jednym tchem. Ostatnim razem wciągnęły mnie tak przygody Harry'ego Pottera.
Panem – stolica Kapitol okrążona dwunastoma dystryktami, które w przeszłości się zbuntowały. Od tego momentu co roku odbywają się Głodowe Igrzyska. Z każdego dystryktu, podczas Dożynek, losuje się dwie osoby – chłopaka i dziewczynę. Dwudziestu czterech trybutów bierze udział w Igrzyskach, gdzie walczą na śmierć i życie. Może wygrać tylko jedna osoba. Wszystko jest transmitowane na żywo przez telewizję.
Książka napisana świetnym stylem. Czyta się szybko i przyjemnie. „Igrzyska śmierci” wciągają od pierwszych stron i trzymają w napięciu do ostatniego zdania. Genialna narracja pierwszoosobowa. Wszystkie jest takie... realne. Momentami miałam obawy, że może się to stać naprawdę.
Bohaterów książki nie da się nie pokochać. Kattnis dostało ode mnie już na wstępie sto punktów, za to, że po śmierci ojca stała się głową rodziny, którą musi wyżywić. Myśli najpierw o mamie i siostrze, potem dopiero o sobie. Po za tym pokochałam też uroczą i dzielną Rue, któa później wycisnęła z mnie miliony litrów łez.
Ksiażka jest całkiem inna od innych – główna boharka nie odkryła nagle swojej mocy, nie ma też tutaj(dzięki Bogu!) żadnego cukierkowego romansu. Te dwie rzeczy pogłębiły moją miłość do książki!
Końcówka zachęca do kolejnego tomu, który jest tak samo wspaniały. Nie ma zakończenia „żyli długo i szczęśliwie”. Walka dopiero się zacznie...
Książka jest bardzo mądra. Oprócz wartości, które niosą postacie, poruszony jest bardzo ważny problem, z którym od zawsze zmaga się ludzkość – GŁÓD. Można powiedzieć, że głód, to stary przyjaciel Kattnis. Dla niej Głodowe Igrzyska trwają właściwie od zawsze.
Jest to jedna z moich ulubionych książek. Przerażająca, mądra, wciągająca, fantastyczna – wiele jest przymiotników opisujących „Igrzyska śmierci”. Nauczyła mnie wiele, za pewne jest to jedna z tych książek, których nie można przeczytać jeden raz. Będę sobie ją „odświeżać” w nieskończoność. Warto poświęcić czas na tą książkę, polecam każdemu! :)
Loony.