Kiedyś ktoś mi powiedział, że czasami ma wrażenie, że jedną nogą już stoję w krainie baśni. I pewnie miał racje, bo ciągle bujam w obłokach marząc o zamieszkaniu lub spędzeniu przynajmniej jednego dnia w książkowym świecie. Często w szkole zamyślam się i patrzę przed siebie, oczami wyobraźni widząc korytarze Hogwartu. Wyobrażam sobie, jak to jest żyć pośród lasów, zamków czy gór.
Może zacznę od Narnii - wiele chwil dzieciństwa spędziłam w mojej dużej szafie czytając książki. Wchodziłam tam z nadzieją, że poczuje zimny śnieg na moich włosach, na policzkach wyskoczą rumieńce od mrozu czy igiełki drzewa podrapią mnie w kark. Ostatnimi czasy lubię wracać do tych chwil i siedzę w szafie z książką i latarką. Narnia jest miejscem, w którym absolutnie nie przeszkadzałaby mi zima - wręcz przeciwnie!
Kolejnym takim jest, oczywiście, mój ukochany Hogwart! W tym miejscu z radością chodziłabym na
najgorsze lekcje - eliksiry ze Snapem;
i najnudniejsze - historia magii. Jest to niesamowite miejsce, które otworzyło mi wrota do krainy magii, jak żadna inne...
Świat stworzony przez panią Rowling ma wiele miejsc, które chciałabym odwiedzić. Bank Gringotta, Nora, ukryte sklepiki w Londynie, nawet Zakazany las...
Kraina Czarów. Miejsce, w którym chciałabym się zgubić i choć raz pobiec za Białym Królikiem. W tym miejscu nic nie dziwi - gąsienica paląca fajkę ani królik ubrany w kamizelce. Żadna ekranizacja nie oddaje czaru tego miejsca tak jak książka.
Cmentarz zapomnianych książek. Labirynt regałów z książkami, drewniane rzeźbione meble, skrzypiąca podłoga, magiczna i tajemnicza atmosfera... Tak właśnie oczami mojej wyobraźni wyobrażam sobie to miejsce. Jest to miejsce, które można naprawdę odnaleźć. Wyłuskać wskazówkę z opisów wszystkich trzech książek Zafóna, znaleźć tą właściwą uliczkę w Barcelonie i zapukać w odpowiednie drzwi. Tak, łatwo się mówi...
Tak miejsc jest oczywiście więcej... Oprócz tych rzeczywistych - Rzym, Londyn czy Nowy Jork, do list będą zaliczać się też Nibylandia, dwór Todurów, miejsca z bajek Andersena czy braci Grimm i wiele innych miejsc. Mimo że ciągle chodzę z głową chmurach, właściwie żyjąc w innym świecie. Czasami jednak trzeba zejść na świecie i wrócić do szarej rzeczywistości...
Gdy mój kuzyn zapytał mnie po co marzę o rzeczach niemożliwych, że i nie będę uczyć się w Hogwarcie ani nie znajdę się nagle w Krainie Czarów. Moja odpowiedź była krótka: Skoro marzenia się nie spełniają to co w ogóle marzyć? Kuzyn tylko z politowanie się na mnie spojrzał. Ja wierzę, że wszystko jest możliwe. :)
Nie wiem, czy to dobre określenie, ale to jest naprawdę piękny post :) Wymieniłaś chyba wszystkie miejsca, które ja także chciałabym odwiedzić. Może zbzikowałam, a może to moja bujna wyobraźnia, bo do świąt jeszcze daleko, ale nie wiem jakim cudem w powyższej notce poczułam świąteczną atmosferę ;) Pozdrawiam i zapraszam na nową notkę: http://czytanie-i-ogladanie.blogspot.com/2013/11/ulubione-ksiazki-z-dziecinstwa.html
OdpowiedzUsuńTaaa fajnie by było :)
OdpowiedzUsuńAch, te marzenia... Oddałabym prawie wszystko, by chociaż na jeden dzień móc jechać do Hogwartu *w* Notka taka... pozytywna, radosna, och!, nie wiem, jak to nazwać. Takie posty są miłą odskocznią od recenzji :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i czekam na kolejne,
Fioletoowa
Ja oczywiście dni spędzałabym w Hogwarcie, w nocy chodziłabym na Cmentarz Zapomnianych Książkek, a na wakacje do Obozu Herosów ! ;3
OdpowiedzUsuńJest chyba nawet taki mem ;3
Pozdrawiam,
Mad.
Świetny post.
OdpowiedzUsuńMusiałabym pomyśleć, dokąd chciałabym wybrać się w taką książkową podróż. :)
Czytadła Tetiisheri
Hogwaaaaaaart! <3 eliksiry są takie cudowne, że chodziłabym na każdą lekcję z szerokim uśmiechem na twarzy. Nawet ze Snapem :3 na każdą inną oczywiście też, w tej chwili nawet profesor Binns wydaje mi się lepszy od mojego obecnego historyka... -.- ale zbaczam z tematu. Oczywiście, Narnia, Kyralia, Świat Wynurzony, Redania (lub którekolwiek z państw ze świata Wiedźmina) i wszystkie te realne miejsca, które kojarzą mi się z książkami (Londyn, Rzym, Paryż, SAN FRANCISCO <3, ALCATRAZ <3, Nowy York... I wiele, wiele inych ^^) Coś jeszcze? Najprawdopodobniej tak, ale w tym momencie nic nie przychodzi mi do głowy.
OdpowiedzUsuńSama notka jest taka jakaś... Magiczna? Tak, to chyba dobre określenie. Mam wrażenie, że przelałaś w nią wszystkie ciepłe uczucia, które źywisz do tych miejsc... I właśnie dlatego tak mi się podoba :)
Chyba każdy powinien mieć takie marzenie, które wciąż siedzi w jego głowie, nawet jeśli nigdy się nie spełni. Moim zdaniem właśnie takie marzenia są najpiękniejsze - te, których nie porzucimy za nic w świecie, bo dają nam poczucie, że świat jest dużo lepszy kiedy rzucają swój barwny blask na naszą szarą rzeczywistość. Nawet jeśli to tylko słaba poświata, sącząca się delikatnie spod zamkniętych drzwi.
Tak, tak... jakoś ciepło mi się na sercu zrobiło ;)
OdpowiedzUsuńChyba przypomnę sobie "Narnie" i "Harrego Pottera". Fajnie jest czasem wrócić do takich magicznych książek. A z "Narnią" łączy mnie szczególna więź, ponieważ moje drugie imię- Łucja otrzymałam po jednej z bohaterek serii. Dlatego, że moja mama kiedy była małą dziewczynką i bawiła się z kuzynostwem w Narnie i zawsze "była Łucją" ;)