piątek, 29 listopada 2013

042. KRONIKI PRYDAINU. KSIĘGA TRZECH.




 Tytuł: Kroniki Prydainu #1. Księga Trzech
Autor: Lloyd Alexander
Ilość stron: 275
Wydawnictwo: Filia
Kategoria: literatura dziecięca/młodzieżowa


 "[...] masz dobre serce, a dobre serce jest o wiele ważniejsze niż rozum".



Mieszkańcy Prydainu wiedli spokojne i beztroskie życie. Wszystko zmieniło się, gdy w Krainie pojawił się wyjątkowo niebezpieczny i okrutny Rogaty Król, który niszczy wszystko, co napotka na swojej drodze. Na pomoc Prydainowi wyrusza młodszy świniopas Taran, razem ze swoją ferajną - księżniczką Eilonwy, nieustraszonym rycerzem Gwydinion oraz Gurgim. Czy uda im się uratować Krainę? Czy pokonają Rogatego Króla?

Nie wiem, czy wiecie, ale jest to ukochana baśń Cassandry Clare, autorki Darów Anioła. Kroniki Prydainu są nawet starsze od mojego taty, pierwszy tom, czyli Księga Trzech została napisana w 1964r. W Polsce ukazała się dopiero w tego roku.
Na okładce widnieje hasło, które porównuje Kroniki Prydainu do Opowieści z Narnii i Władcy Pierścieni. Czy faktycznie Księga Trzech ma w sobie tę samą magię? Czy Lloyd Alexander stworzył równie piękną krainę, co mój ukochany C.S. Lewis?


"Czasami więcej nas uczy szukanie odpowiedzi niż sama odpowiedź."

Księga trzech została napisała całkiem dobrym językiem. Niektóre fragmenty wywoływały u mnie uśmiech, można też się doszukać kilku mądrości. Kraina Prydainu to jednak nie to samo, co Narnia. Możliwe, że gdybym przeczytała ją w dzieciństwie, byłoby inaczej. Książka jest bowiem przeznaczona bardziej dla dzieci, niż dla młodzieży. Nie uważam, że czytanie tej książki było czasem straconym - wręcz przeciwnie. Miło było na kilka chwil poczuć się znowu dzieckiem, którego największy problemem jest oczko, które odleciało ukochanemu misiowi czy to, żeby mama nie dowiedziała się, że razem z przyjaciółką zużyłam jej całą szminkę.

Jako, że uwielbiam mitologię, książka otrzymała ode mnie sto punktów już na starcie. Dla autora inspiracją były starowalijskie podania. Bardzo mnie to zaciekawiło i postanowiłam, że muszę uzupełnić moje braki związane z mitologią celtycką - przecież świat nie kończy się na wierzeniach Greków i Egipcjan, które uwielbiam zresztą.

Księga Trzech nie jest historią skomplikowaną jak płatek śniegu. Wręcz przeciwnie - to prosta i zarazem mądra opowieść. Podczas czytania miałam dwie albo trzy takie sytuacje, że historia bardzo mnie nudziła. W tych miejscach treść prześlizgiwała się przez mój mózg, nie pozostawiając w nim żadnego śladu. Na szczęście takich momentów nie było zbyt wiele. Historia nie dorównała Lewisowi, ale mimo wszystko książka jest bardzo dobra.

"Nie należy nikomu odmawiać pomocy, ale nie wolno również jej odrzucać, gdy ktoś wyciąga do nas rękę."

Największym atutem Księgi Trzech zdecydowanie są postacie. Polubiłam szczególnie dwie, które wywołały u mnie najwięcej uśmiechów. Przesympatyczny Gurgi(i jego chrupanko-mlaskanko) jest po prostu p r z e k o c h a n y.  Jeszcze większą sympatią obdarzyłam Eilonwy - ta dziewczyna jest po prostu genialna! Uwieeeelbiam jej spojrzenie na świat, oryginalny styl życia i pogodne nastawienie. Jak nie kochać osoby, która jest autorką słów takich jak: "To niemądre złościć się, że nie możemy zrobić czego, czego po prostu nie możemy zrobić. To jest gorsze niż stawać na głowie, licząc na to, że od tego się urośnie." czy "Uwielbiam patrzeć jak dwoje przyjaciół wita się po długim rozstaniu. To tak, jakby się człowiek budził, a za oknem świeciło słońce." No ja, powiedzcie mi jak? Nasz główny bohater - Taran, też jest postacią godną uwagi. Mimo wad, jest naprawdę uroczy i tak słodziutko głupiutki.

Księga Trzech może być idealnym prezentem na święta dla Waszego młodszego rodzeństwa lub kuzynostwa. Książka jest przeznaczona przede wszystkim dla dzieciaków, ale myślę, że starsi również spędzą miło czas podczas czytania, a przy okazji powrócą, chociaż na chwilkę, do beztroskich lat dzieciństwa. Momentami nudna, momentami przewidywalna, lecz mimo wszystko bardzo dobra. Jest to opowieść o poszukiwaniu własnej osobowości i walce dobra ze złem. Serdecznie polecam!


MOJA OCENA: 7-/10

Za możliwość znalezienia się w Krainie Prydainu serdecznie dziękuję Wydawnictwu Filia!

 


4 komentarze:

  1. Książka wydaje się być ciekawa, mam ją na oku już od jakiegoś czasu. Nie jest to dla mnie pozycja obowiązkowa, ale nie mówię "nie". Może kiedyś? :)

    Pozdrawiam
    R

    OdpowiedzUsuń
  2. Myślę, że mi się spodoba, Twoja recenzja zachęciła mnie do przeczytania, więc czemu nie? :) Jak skończę wszystkie książki z "must read" na pewno się za nią zabiorę :3
    Pozdrawiam,
    Fioletoowa

    OdpowiedzUsuń
  3. Wydaje się być ciekawą baśnią. Może i za stara jestem na takie rzeczy, czasem jednak dobrze jest sobie przypomnieć dzieciństwo :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Urooooooocza. To jedyna, co mi przychodzi do głowy po tej recenzji xD Czemu nie? Jeśli nadarzy się okazja to chętnie przeczytam.

    OdpowiedzUsuń

Kochany Czytelniku!
Będzie mi niezmiernie miło, jeśli pozostawisz tutaj swój ślad. Ten blog jest miejscem, gdzie dzielę się z innymi moimi myślami, dlatego chętnie przeczytam Twoje spostrzeżenia. Bardzo cenię sobie każdy komentarz, ponieważ motywują mnie do dalszej pracy.
Pozdrawiam cieplutko!