Tytuł: Gwiazd naszych wina
Autor: John Green
Liczba stron: 312
Wydawnictwo: Bukowy Las
Kategoria: literatura młodzieżowa
Hazel ma szesnaście lat i jest śmiertelnie chora na raka. Dzięki cudownej terapii na tym świecie będzie kilka lat dłużej. Jest uzależniona od aparatu tlenowego, a także od oglądania America’s Next Top Model. Nie wie, ile czasu jej zostało, więc cieszy się życiem, nałogowo czytając książki. Uczęszcza na spotkania grupy wsparcia, gdzie poznaje Augustusa Watersa. To spotkanie całkowicie odmienia życie ich obojga.
Siedzę i zastanawiam się, co napisać o tej wspaniałej, zachwycającej, poruszającej, cudownej, genialnej, niesamowitej, pięknej, wzruszającej, fantastycznej, odlotowej, świetnej, anielskiej, urzekającej, kapitalnej, wybitnej, wyśmienitej, rewelacyjnej, niezwykłej, boskiej, fenomenalnej, mistrzowskiej, znakomitej, perfekcyjnej i zapierającej dech w piersiach książce. Właśnie w tym momencie poczułam, że te trzydzieści dwie litery alfabetu to za mało. Od jakiegoś czasu zabieram się za pisanie tej recenzji, ale czuję, nie będę mogła ułożyć żadnego sensownego zdania, boję się, że braknie mi słów. Książka wywołała we mnie wielkie obrażenia w duszy i w sercu. Nie są one jednak złe. Naprawdę, te obrażenia są piękne i cudowne, koją moją duszę i serce.
![]() |
„-Nie zabijają, dopóki ich nie zapalisz - powiedział, kiedy samochód zatrzymał się przy nas. - A ja nigdy żadnego nie zapaliłem. Widzisz, to metafora: trzymasz w zębach czynnik niosący śmierć, ale nie dajesz mu mocy, by zabijał.”
„Moje idee to gwiazdy, których nie potrafię ułożyć w konstelacje.”
John Green jest moim mistrzem. Kocham każde zdanie, każde słowo, każdą literkę, każdą kropkę, każdy przecinek, po prostu w s z y s t k o, co stworzył. Styl pisania Zielonego jest jedyny i niepowtarzalny, a do tego niesamowicie prawdziwy i zabawny. Dzięki jego powieści wzięłam udział w niesamowitej podróży, który z jednej strony się zakończyła, a z drugiej już na zawsze pozostanie w moim sercu. John Green zmusił mnie do spojrzenia z innej perspektywy na temat śmierci i zastanowienia się nad sensem życia. I dziękuję za ostatnie słowo w tej książce.
Podczas czytania wiele razy śmiałam się i płakałam jednocześnie, wywołała u mnie całkowitą uczuciową bombę, która nieraz wybuchnęła. Miałam wrażenia, że literki spływają mi kącikami ust. Piękny kawałek dobrej literatury. I nie jest to książka o raku, ponieważ książka o raku to lipa... Jest to wspaniała opowieść o miłości. Moim skromnym zdaniem Green nie powiedział nam wszystkiego. Autor tylko łagodnie naciął skórkę, a do wnętrza ukrywającego pestkę czytelnik musi dotrzeć sam, przedzierając się przez miąższ własnych myśli...
„Czasami trafiasz na książkę, która przepełnia cię dziwną ewangeliczną gorliwością oraz niezachwianą pewnością, że roztrzaskany na kawałki świat nigdy już nie będzie stanowił całości, dopóki wszyscy żyjący ludzie jej nie przeczytają. Ale są też dzieła takie jak to, o których możesz opowiadać innym, książki tak rzadkie i wyjątkowe, i twoje, że dzielenie się nimi wydaje się niemalże zdradą.”
MOJA OCENA: poza skalą
Hej, również czytałam tę książkę i muszę stwierdzić, ze wciągnęła mnie tak samo jak Ciebie :) Rewelacyjna książka i recenzja :) Pozdrawiam ;)
OdpowiedzUsuńHej, również czytałam tę książkę i muszę stwierdzić, ze wciągnęła mnie tak samo jak Ciebie :) Rewelacyjna książka i recenzja :) Pozdrawiam ;)
OdpowiedzUsuńNo proszę, zaczynam odnosić wrażenie, że jestem chyba jedyną osobą, która nie dała tej książce maksymalnej oceny... Mi czegoś w GNW zabrakło, ale cieszę się, że Ty się w niej zakochałaś :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam :)
izkalysa
"Gwiazd naszych wina" to interesująca książka - podobała mi się, chociaż nie zrobiła na mnie takiego wrażenia, jak stało się to w przypadku wielu czytelników. Przeczytałam już tyle książek o podobnej tematyce, że ta nie odkryła niczego nowego. Jednak jest to pozycja godna uwagi.
OdpowiedzUsuńJulio, zapraszam Cię na moje autorskie wyzwanie, o którym napisałam na blogu. Może zechcesz wziąć udział? :)
Pozdrawiam!
Prawie całkowicie się z Tobą zgadzam, cudowna recenzja napisana o cudownej książce cudownego pisarza, który absolutnie skradł moje serce. <3 Dlaczego tylko prawie? Dlatego, że u mnie poza skalę wychodzi tylko "Przeminęło z wiatrem" (jak nie czytałaś, to serdecznie polecam), a GNW jest 10/10 punktów, zaczęłam ją czytać o 16 (chyba) i skończyłam o 2 w nocy. Rzeczywiście człowiek przechodzi podczas czytania z płaczu do śmiechu, z płaczu do śmiechu, albo płacze i śmieje się jednocześnie. Nie sądziłam, że współczesny pisarz jest w stanie napisać coś tak pięknego. Po prostu KOCHAM. *.* Przepraszam za tak pogmatwany komentarz. :>
OdpowiedzUsuńTo cudowna, piękna i poruszająca historia. Książka pomogła mi tym, że zawsze mam pełno zmartwień. Po prostu martwię się każdą nawet najdrobniejszą rzeczą. Opowieść o Hazel uświadomiła, że istnieją ludzie, którzy RZECZYWIŚCIE mają problemy i że trzeba zachwycać się każdym wschodem i zachodem słońca. I każdą gwiazdą na błękitnym nieboskłonie. Bo kiedyś nas zabraknie i nie wiemy, czy ktoś wspomni o nas choć na chwilę. Dlatego trzeba żyć tak, aby być wartym zapamiętania...
OdpowiedzUsuńwww.wcieniuksiazek.blogspot.com
Wszystkie trzy książki Johna Greena górują na mojej świątecznej liście życzeń i chyba odtańczę w wigilię zwariowany taniec szczęścia lub odwrotnie - zaleję się łzami, jeśli pod choinką znajdę jedną z nich. Nie czytałam jeszcze żadnej, ale już wiem, że zachwycę się nimi tak samo jak ty i pokocham całym serduchem. Pozdrawiam i przy okazji życzę wesołych świąt, bo nie wiem, czy dodasz jeszcze jakiegoś posta zanim pierwsza gwiazdka zalśni na niebie :)
OdpowiedzUsuńMuszę przyznać, że Twoja recenzja po prostu każe mi iść do księgarni i kupić tą książkę! Jak tylko fundusze pozwolą, to chętnie się na nią zdecyduje :) Przyda mi się trochę oczyszczenia oczu i popłakania nad dobrą książką!
OdpowiedzUsuńNiestety nie miałam jeszcze okazji zapoznać się z tą książką. Po Twojej recenzji chyba od razu powinnam pędzić do księgarni. Jest jednak coś czego panicznie się boję, czyli: wzruszenia. Znając siebie będę ryczeć jak bóbr:( Ale mimo tego powieść wydaje się bardzo, bardzo warta przeczytania.
OdpowiedzUsuńWidzę, że nie jestem sama :) GNW przeczytałam właściwie dzięki Czaregowi, bo gdyby nie zażyczył sobie tej książki na Gwiazdkę, to pewnie minęłoby kilka miesięcy, zanim dorwałabym ją w swoje szpony :D Miałam tylko jeden dzień na jej przeczytanie, bo następnego już wysyłałam do Islandii, więc zgodnie z moim zwyczajem, czytałam na przerwach i luźniejszych lekcjach. Uroniłam kilka łez na religii *ksiądz myślał, że to dzięki monologowi, który wówczas wygłosił :')*, na angielskim i matematyce miałam wielką ochotę rozryczeć się, ale wiedziałam, że jeszcze bardziej zwrócę na siebie uwagę, czego nie chciałam.
OdpowiedzUsuńPowieść poruszająca, skłaniająca do myślenia, taka... refleksyjna. Ja również oceniam ją poza skalą, bo nie da się umieścić jej geniuszu w diagramie czy procentach. Zresztą, jak wszystkie książki Greena :)
Pozdrawiam cieplutko i czekam na kolejne recenzje :*
Fioletoowa
Książka jest wspaniała. Naprawdę wywołuje takie emocje, że aż brak mi słów. Polecam Ci też przeczytanie pozostałych książek Green'a :)
OdpowiedzUsuńOch! Ja tu czekam na recenzję, a to ona czeka na mnie! :D Jednak nie ma to jak miła niespodzianka :)
OdpowiedzUsuńPo raz drugi (chyba) recenzujesz książkę Greena i po raz drugi stwierdzam, że muszę ją przeczytać. Fakt, rzadko czytuję takie książki ('takie' znaczy wyciskające łzy z oczu, o poważnej problematyce i jednocześnie niebędące fantastyką - koniecznie te trzy warunki jednocześnie, bo tak to bywa różnie :3), ale przeczytanie tych jest chyba moim obowiązkiem jako mola książkowego! Nie wiem, czy kupię, ale jeśli znajdę w bibliotece to na pewno porwę bez zastanowienia :D
A teraz naprawdę, bo raczej mnie przed przerwą już tutaj nie będzie:
WESOŁYCH ŚWIĄT! :)
Dopiero teraz przeczytałam tę recenzję, bo wcześniej jakoś nie miałam okazji, ale muszę stwierdzić, że to jedna z najlepszych, najbardziej poruszających, emocjonalnych, genialnych i wyrażających wszystko w jednym zdaniu książka. Po prostu <3
OdpowiedzUsuńA dzięki komu trafiłaś na GNW? ^^
omfg, gapa ze mnie - nie książka a recenzja! chociaż książka też <3
UsuńChyba powinnam Ci w tym momencie podziękować, bo gdyby nie ta recenzja, prawdopodobnie nie dowiedziałabym się o tej magicznieprzegenialnej powieści. Skończyłam kilka godzin temu i nadal nie jestem w stanie przestać o niej myśleć. Mało jest takich książek.
OdpowiedzUsuńDZIĘKUJĘ!:)
Nie potrafię napisać tego komentarza,ale chcę Ci powiedzieć tylko jedno: Całkowicie zgadzam się z Twoją opinią. Ona jest tak wspaniała, taka piękna, tak wzruszająca,że nie mogę się nawet swoimi przeżyciami podzielić z innymi,ponieważ to by było prawdziwą zdradą.
OdpowiedzUsuńNajlepsza jaką ostatnio czytałam! A grafika z topiącą się w łzach dziewczyną- widzę siebie :D
OdpowiedzUsuńKsiążka bardzo mi się podobała,ale nie aż tak jak tobie :)
OdpowiedzUsuń