Mia ma wspaniałą, nieco zwariowaną rodzinkę, oddaną i cudowną przyjaciółkę i kochającego chłopaka, a każdy dzień spędza na graniu na wiolonczeli. Podczas kolejnego dnia wypełnionego muzyką i oczekiwaniem na list z Julliard całe jej życie legnie w gruzach - jej rodzice giną w wypadku samochodowym, a sama Mia trafia na OIOM. Musi podjąć decyzję - odejść czy zostać i żyć w świecie bez rodziny?
Naprawdę bardzo bardzo bardzo rzadko zdarza się, że film podoba mi się bardziej niż książka. A było tak w przypadku If I stay. Książka nie wywołała u mnie właściwie żadnych emocji. Ani pozytywnych, ani negatywnych. Raczej jestem do niej zastawiona neutralnie. Szczerze mówiąc po miesiącu już nie pamiętałam, jakie było zakończenie tej książki. Ale z filmem było inaczej. Bo płakałam. Bardzo płakałam.
Jestem zachwycona przepiękną i idealnie dopasowaną muzyką w filmie. Muzyki było naprawdę dużo i była bardzo bardzo dobra. Seans zakończył się wczoraj o 15.24, a ja już zdążyłam uzależnić się od słuchania soundtracków(szczególnie uwielbiam ten i ten).
Ale nie tylko muzyka mnie zachwyciła. Cały film mnie zachwycił. Po wyjściu z kina już nie płakałam, ale nie potrafiłam nic powiedzieć, po prostu nie wiedziałam, co zrobić ze swoim życiem. I dalej nie wiem.
I chciałabym jeszcze pochwalić aktorów - szczególnie odtwórczynię Mii. I tu kolejny raz się zachwyciłam - nikt nie pasowałby bardzo do jej roli jak Chloë Grace Moretz. Adam mnie nie zachwycił, ale jestem z niego zadowolona.
If I stay to bardzo romantyczna i przepiękna historia o miłości, którą bardzo warto zobaczyć. Film spełnił moje najśmielsze oczekiwania. Nie spodziewałam się, że spodoba mi się aż tak bardzo.
Julka oraz jej straszny, chroniczny, nieuleczalny i niepoprawny romantyzm polecają. Z całego serduszka!
Jaka tam nieskładna?! Wszystko jest jak ma być, a jak ktoś pisze bardziej "składne" to znaczy, że nie skupiał się na filmie. Cały film jest cu-do-wny i bardzo możliwe, że w ciągu najbliższej przyszłości co nieco o nim się znajdzie na moim blogu. ;)
OdpowiedzUsuńCo prawda do tej pory nie mogę wybaczyć twórcom, że zmienili nazwę na taką, a nie inną ("Zostań, jeśli kochasz" pfff co ma być?), ale to nie zmienia faktu, że chcę obejrzeć ten film! I to bardzo! Ale standardowo - najpierw książka. Już nawet mam rezerwację w bibliotece :) Pozdrawiam :*
OdpowiedzUsuńhttp://czytanie-i-ogladanie.blogspot.com/
Niestety nie pojechałam do kina i teraz bardzo żałuję. Mimo wszystko będę polować na wersję online :D
OdpowiedzUsuńA u nas w kinie nie puszczali :( Szkoda, bo chętnie bym poszła.
OdpowiedzUsuńKupiłam książkę niedawno, ale wciąż brak mi czasu :c
OdpowiedzUsuńKsiążkę czytałam , filmu niestety jeszcze nie . Ale to się wkrótce zmieni , bo mam straszną ochotę na niego ;)
OdpowiedzUsuńzgadzam się:) nie wiem, czy film był lepszy od książki, ale o wiele bardziej podobała mi się jego konwencja - bo Zostań jeśli kochasz był kreowany na takiego trochę smutasa i bardzo przypadło mi to do gustu, natomiast Jeśli zostanę, jakkolwiek także bardzo dobre, było bardziej z poczuciem humoru. wiesz co mam na myśli. :)
OdpowiedzUsuńFilm koniecznie muszę obejrzeć, a do książki - powiem szczerze - nawet mnie nie ciągnęło. :')
OdpowiedzUsuńJuż od jakiegoś czasu mam na niego ochotę. książka bardzo mi się podobała. :D
OdpowiedzUsuńChciałabym przeczytać najpierw książkę, ale chyba skuszę się na film. Tyyyyyle osób poleca :')
OdpowiedzUsuńA ja na filmie byłam i podobał mi się - to muszę przyznać, ale nie zachwycił mnie jakoś szczególnie.
OdpowiedzUsuńhttp://wiecznie-zaczytana-blog.blogspot.com/
Jak też wczoraj na tym byłam <3 Historia naprawdę chwytająca za serce - aż się nie da tego opisać <3
OdpowiedzUsuńJa także jestem niepoprawną romantyczką, więc sądzę, że i mi film przypadnie do gustu. :)
OdpowiedzUsuńJa uważam, że książka była bardzo dobra. Na miare TFiOS. Co prawda nie miała w sobie tego czegoś co miała powieść Greena, ale wciąż jest piekna
OdpowiedzUsuń