Autorka: Sue Monk Kidd
Tytuł: Czarne skrzydła
Rok wydania: 2014
Liczba stron: 485
Wydawnictwo: Literackie
Sara Grimke,
córka zamożnego sędziego, mieszka z rodziną w wielkim i wytwornym
domu. Zaliczani do elity Charlestone, jak większość mieszkańców
posiadają czarnoskórych niewolników. W dniu jedenastych urodzin
Sara dostaje "prezent" - obwiązaną lawendowymi wstążkami
niewolnicę, młodą Szelmę. Tego dnia zaczynają się problemy
Sary, która nie chce przyjąć takiego "podarunku", bo
czuje, że posiadanie drugiego człowieka nie jest w porządku. Od
tej pory na przekór wszystkim i wszystkiego robi co w swojej mocy,
żeby zmienić tę beznadziejną rzeczywistość.
Książkę
skończyłam czytać dziś popołudniu i czuję się
troszkę zagubiona. Już przed przeczytaniem Czarnych
skrzydeł miałam już wystarczający bałagan i chaos w głowie,
a teraz panuje w niej istna sodoma i gomora. To, co napisała Sue
Mont Kidd zburzyło kilka moich wyobrażeń na niektóre tematy i
sprawiło, że moje myślenie już nie będzie takie jak wcześniej.
To, co dzieje
się na kartach Czarnych skrzydeł jest tak
realistyczne, że aż boli. Okrucieństwo, które ma miejsce w tej
książce, wymierza czytelnikowi raz po raz policzek. Połamane kości
niewolników łamią serca w nowych, wcześniej nieznanych miejscach.
Wszystkie niesprawiedliwości sprawiają, że dusza czytającego
płacze.
Bardzo podobało
mi się tutaj to, że książka nie zaczęła się od żadnego
wielkiego skandalu, rewolucji. Nie rozpętała się śnieżyca, żadna
osoba nie dowiedział się, że jest czarodziejem ani nikt nie
zgłosił się zamiast swojej siostry do Głodowych Igrzysk. Z
początku jest to książka o pozornie zwykłych ludziach, których
nazwałabym bohaterami dnia codziennego - nie akceptują tego, co
dzieje się wokół nich, chociaż niczym jeszcze się nie wstawili.
Ta dezaprobata to iskra, która w pewnym momencie ma wzniecić pożar.
A tutaj ognień rozprzestrzenia się małymi kroczkami. Możemy
obserwować stopniową metamorfozę bohaterów i ich wpływ na
otoczenie.
Narracja
prowadzona jest oczami Szelmy i Sary. Rozdziały pisane z punktu
widzenia jednej i drugiej przeplatają się, a czytelnik ani razu nie
ma wątpliwości, o której z bohaterek czyta. Zostało to szaleńczo
dobrze dopracowane. Aż nie mogę przestać się dziwić i zachwycać
tym jednocześnie. Wszystko zostało wykonane z najwyższą precyzją,
która budzi we mnie wielkie uznanie.
Sara i Szelma
są niezwykłe. Więź między nimi jest czymś niesamowitym.
Podziwiam je nie tylko za odwagę i determinację w dążeniu do
celu, ale przede wszystkim za to, że wyrosły im skrzydła, an
których wzniosły się nad obojętność i wrogość tego świata.
W tej recenzji
wcale nie chcę Was zachęcać do przeczytania tej książki.
Polecenie jej chyba też nie byłoby odpowiednie. Chciałabym tylko
wszystkich uświadomić, że są jest taka grupa książek, które po
prostu trzeba poznać. I Czarne skrzydła do tej
grupy należą. Weźcie to sobie do serca.
Za
możliwość przeczytania tej piękniej książki dziękuję
wydawnictwu Literackiemu!
No nie kolejna pozytywna recenzja "Czarnych skrzydeł", a ja ich dalej nie mam. :/
OdpowiedzUsuńSwoją drogą książka wydaje się być cudowna, więc recenzja również jest taka. :*
Ciekawi mnie właśnie ta dwuosobowa narracja, bo jakby to było oczami jednej z nich też dobrze, ale skoro czytelnik ma możliwość poznania co siedzi i Szelmie i Sarze w głowie to nie sądzę, żebym po tej książce myślała tak samo. Mimo, że tematyka nie jest zbytnio zbliżona do tych, które czytam (przeważnie fantastyka) to jak tylko ujrzałam tą książkę wiedziałam, że coś w niej jest? Okładka? Możliwe. Recenzje/opis? Cieplej. Fabuła? Bingo! :)
Pozdrawiam i miłego dnia życzę. :)
Ciągle wymyślałam jakieś wymówki, aby nie czytać tej książki. Obawiałam się, że mnie zawiedzie. Jednak po Twojej recenzji widzę, że niepotrzebnie. :)
OdpowiedzUsuńBardzo długo nie było mi z tą książką po drodze, ale ostatnio wreszcie się zdecydowałam i czekam na mój egzemplarz! Jestem przekonana, że również będę pod wrażeniem, zwłaszcza że lubię podobne, mocne historie.
OdpowiedzUsuńOd dawna mam ochotę przeczytać tę książkę, ale muszę czekać aż jakiś spóźnialski ją odda do biblioteki miejskiej. Jestem bardzo, bardzo ciekawa.
OdpowiedzUsuń