W lipcu na moim blogu pojawiły się cztery wpisy, w tym dwie recenzje. Przeczytałam pięć książek. Owszem, zawsze mogło być gorzej, ale i mam wyrzuty sumienia. Na pewno w dniach, kiedy byłam w domu, między załatwianiem ostatnich spraw związanych z nową szkołą, wyjazdami do babci i przygotowaniami do rekolekcji, mogłam więcej czasu spędzić na czytanie i pisanie, a także spełnienie marzeń. Teraz zostało mi tylko 26 dni. Trzeba wykorzystać każdą sekundę.
Nie mogę powiedzieć jednak, że lipiec był miesiącem zmarnowanym. Mimo niezdecydowania, smutku, choroby, łez i zabiegania, wydarzyło się wiele cudów, przeżyłam wiele cudownych chwil. Dostałam dwie pocztówki i przepiękny list. Spotkałam się z Karolką, Moniką, Emilką, Sabiną, Darkiem, Kamilą i Michałem, którzy są prawdziwymi aniołami. Częściej byłam u Babci w najpiękniejszym miejscu na Ziemi. I spędziłam 10 dni w prawie najpiękniejszym miejscu na Ziemi. 10 dni w Istebnej, gdzie jako animatorka mogłam służyć innym i ocalać ich miłością! I o tym chciałam coś napisać!
W ciągu tych pięknych 10 dni:
♥ byłam mamą szóstki cudownych dziewczynek - Emilki, Wiktorii, Gosi, Oli, Tosi i Wiki, a przy okazji gwiazdą Hollywood, sławnym raperem, górką owieczką, kłamcą oraz Indianką,
♥ mieszkałam w zakrystii(4mx6m), razem z pięcioma innymi Animatorkami-Aniołami, 3,5 metra od Pana Jezusa,
♥ co najmniej 10 razy zrobiłam coś po raz pierwszy,
♥ ze zmęczenia zasypiałam w różnych dziwnych miejscach: w zakrystii podczas wycinania rzeczy z papieru, w połowie rozmowy z dziećmi oraz w czasie szkoły śpiewu, która odbywała się w kaplicy,
♥ byłam przytulana średnio trzy razy na minutę.
♥ że słowa „mogę się za Ciebie pomodlić” zmieniają ludzkie serca,
♥ że wyglądam na 15 lat, ale jestem dojrzała na 20,
♥ że Bóg zwycięża, gdy ty stajesz do walki,
♥ że jestem straszną, sfrustrowaną panikarą,
♥ że będę idealną matką,
♥ że Bóg patrzy na serce,
♥ że „jeżeli Bóg z nami, któż przeciwko nam?”,
♥ że moje serce umie wrzeszczeć tak głośno, iż bez trudu przekrzykuje głowę,
♥ na pewno "chcę tak jak On", chociaż jeszcze nie potrafię,
♥ że dobrze, że jestem,
♥ że Bóg ocala tych, którzy się nie poddają,
♥ że Bóg daje zbawienie poprzez relacje,
♥ że do zwycięstwa potrzeba innych,
♥ że zostałam stworzona do wielkich rzeczy,
♥ że może jednak coś ze mnie wyrośnie,
♥ że mam cudownych przyjaciół,
♥ że warto być tam, gdzie Bóg błogosławi,
♥ że w sumie to bywam kochana,
♥ a na początku, na końcu i w środku każdej z tych rzeczy - że Ten który mnie stworzył, ma mi jeszcze wiele do pokazania, do powiedzenia, do zadania i chyba postawił sobie za cel codziennie zaskakiwać mnie
bardziej.
Rz 8, 31: Jeżeli Bóg z nami, któż przeciwko nam?
czyli jedno krótkie pytanie retoryczne, które utrzymało moje serce w jednym kawałku podczas jednego z najpiękniejszych i zarazem najtrudniejszych tygodni jakie przyszło mi przeżyć.
"...chcę wierzyć, że potrafię siebie dać
tam, gdzie już nikt nie widzi żadnych szans."
Dziękuję. Dobrze, że jesteście.
Wystarczyło napisać ten post, być może jest on o wszystkim i o niczym, ale od razu jest mi na sercu lżej. I świat jest piękniejszy.
Dziękuję.
Cudny post, po prostu cudny <3
OdpowiedzUsuńMój świat też jest od teraz piękniejszy.
O całe 6 akapitów, 538 wyrazów, 2770 znaków, 1 cytat, 24 serduszka i 2 zdjęcia. Czyli calutki ten post.
You've made my day!
Pozdrawiam najcieplej-jak-się-tylko-da <3
Poprawka: 3 zdjęcia.
UsuńNieposłuszna klawiatura...
łał łał łał <33
OdpowiedzUsuńTyle Boga, radości, szczęścia i prawdy w każdym słowie! Uwielbiam, gdy dodajesz takie posty:)
OdpowiedzUsuńKocham Twoje posty - te pełne radości i prawdy:)
OdpowiedzUsuńZ każdym słowem, które słyszę lub czytam i dotyczy ono Boga - kocham Go coraz bardziej. <3
OdpowiedzUsuńDziękuję Ci za te posty z całego serca. :)
Jak zawsze Twoje posty są pełne nadziei i otuchy:)
OdpowiedzUsuńDzięki Tobie uwierzyłam w ludzi. Dziękuję Ci za ten post.
OdpowiedzUsuńKocham takie posty za 3 rzeczy:
OdpowiedzUsuń- są niesamowicie mądre
- są niesamowicie prawdziwe
- i niewyobrażalnie motywujące
(no i oczywiście są także Twojego autorstwa, ale to tak na marginesie;)) Dziękuję Julka <3
Tak się zastanawiam co napisać, jak napisać i czy w ogóle w słowa będę umiała to ubrać. Zresztą, już teraz wiem, nie umiem. Ale przecież czytam Twój post, nucę sobie jednocześnie Nasz Bóg jest wielki... I dzisiaj sobie właśnie przeżywam jeden z najcudowniejszych poranków wakacji, ładnie wszystko rozkładam, patrzę gdzie jest coś źle, znajduję Twój post (a weszłam przecież na bloga przez przypadek!) i wszystko staje się łatwiejsze, przecież ja też to wszystko czułam, ja też to wszystko wiedziałam. I teraz też przecież wiem. I po prostu szczęście się dopełnia. Wspaniałego spełniania marzeń przez te ostatnie dni. Ja idę się zająć swoimi!
OdpowiedzUsuńJulka jak mówiłam tak zrobiłam, weszłam, poczytałam, bardzo mi się podoba i będę zaglądać. Mama Klary. Zdrówka Juluś :)
OdpowiedzUsuń