Autor: Patricia Schröder
Tytuł: Morza szept
Rok wydania: 2013
Liczba stron: 334
Wydawnictwo: Dreams
Na to nie ma słów - powiedział czule. - Noszę cię w sercu, odkąd po raz pierwszy cię zobaczyłem.
Jako morska istota pewnego dnia przed Elodie pojawia się Gordian. Tajemniczy. Magiczny. Oszałamiający. Odtąd nie może przestać o nim myśleć, o jego turkusowo-zielonym spojrzeniu, jego dłoniach, które dotykają jej z zaciekawieniem. I zaczyna się domyślać, jakie tajemnice rzeczywiście kryje w sobie ocean i jak bardzo jej osobiste przeznaczenie jest związane z mrocznymi legendami Wysp Normandzkich.*
Pierwsze wrażenie było zachwycające. Oczywiście, nie był to żaden zachwyt nad treścią, tylko nad tą śliczną okładką. Bo ta książka wydana jest naprawdę pięknie. I bardzo się z tego cieszę, bo ona tutaj ratuje sytuację.
Może zacznijmy od bohaterów. Często(zbyt często) zachowanie Elodie przypominało mi zachowanie Belli ze Zmierzchu. A czasami było jeszcze gorsze... Głupota Elodie przekraczała wszelkie granice. Gordian wcale nie był lepszy. Z tak dziwną i fałszywą istotą dawno się nie spotkałam. Do tego dochodzi jeszcze żenujący i przesłodzony romans. Ugh...
Chciałabym napisać, że oryginalność poszła na pizzę, ale nie byłoby to prawdą. W powieści pojawiają się istoty, których wcześniej nie znałam. Więc mamy drugi plusik. Trzeciego już się doszukać niestety nie potrafię.
Dawno nie czytałam tak do bólu nudnej książki i tak niemiłosiernie przewidywalnej. Szczególnie pierwsza połowa była dla mnie przejściem przez mękę. Dopiero potem zaczęło się coś dziać, ale nawet wtedy miałam ochotę rzucać nią o ścianę. Książka nie trzyma się rzeczy i przeciąga niedociągnięciami. Szkoda, że nie została lepiej dopracowana.
Miałam nadzieję na lekką, wakacyjną lekturę. Zawiodłam się bardzo. Tak wielkiego rozczarowania, jak po zakończeniu tej lektury, nie czułam już dawno. Naprawdę starałam się z niej wydobyć jak najwięcej pozytywnych stron, niestety się nie udało. Ale może uda się to mniej wymagającym czytelnikom.
Podsumowując polecam Wam trzymać się od tej książki z daleka.
Chciałabym napisać, że oryginalność poszła na pizzę, ale nie byłoby to prawdą. W powieści pojawiają się istoty, których wcześniej nie znałam. Więc mamy drugi plusik. Trzeciego już się doszukać niestety nie potrafię.
Dawno nie czytałam tak do bólu nudnej książki i tak niemiłosiernie przewidywalnej. Szczególnie pierwsza połowa była dla mnie przejściem przez mękę. Dopiero potem zaczęło się coś dziać, ale nawet wtedy miałam ochotę rzucać nią o ścianę. Książka nie trzyma się rzeczy i przeciąga niedociągnięciami. Szkoda, że nie została lepiej dopracowana.
Miałam nadzieję na lekką, wakacyjną lekturę. Zawiodłam się bardzo. Tak wielkiego rozczarowania, jak po zakończeniu tej lektury, nie czułam już dawno. Naprawdę starałam się z niej wydobyć jak najwięcej pozytywnych stron, niestety się nie udało. Ale może uda się to mniej wymagającym czytelnikom.
Podsumowując polecam Wam trzymać się od tej książki z daleka.
Za książkę dziękuję bardzo wydawnictwu Dreams!
*opis z okładki
Ajajaj... a ja zamierzałam kupić tą książkę na targach w Krakowie... Teraz już wiem, że nie warto (bo ufam twojej opinii :) ) i raczej ją sobie odpuszczę.
OdpowiedzUsuńCzytałam już kilka równie negatywnych opinii o tej książce, więc nawet nie brałam jej pod uwagę :)
OdpowiedzUsuńMiałam ją na półce przez kilka miesięcy, ale dotrwałam do jakiejś 40 strony. Nie ciągnie mnie znowu, a po Twojej opinii tym bardziej nie dam jej drugiej szansy :)
OdpowiedzUsuńhmmm szkoda, że się zawiodłaś. Okładka rzeczywiście wygląda niesamowicie <3 Ale tak to już bywa, że książki, które w ogóle nie są tego warte mają najlepszą promocję w mediach i najlepszą szatę graficzną, może i tak powinno być. W końcu to co jest dobre, zawsze się sprzeda ;)
OdpowiedzUsuńNigdy mnie do tej powieści nie ciągnęło i nie mam zamiaru tego zmieniać, znając tak wiele nieprzychylnych opinii o książce.
OdpowiedzUsuńRzeczywiście okładka jest cudowna, sam pomysł też wydaje się być ciekawy, jednakże chyba na razie sobie ją odpuszczę.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Okładka naprawdę niesamowita. I tyle, jeżeli chodzi o tę książkę :P
OdpowiedzUsuńTrzeba przyznać - okładka cudna, ale skoro treść jest nie najlepsza, to raczej ją sobie odpuszczę :)
OdpowiedzUsuńZaczęłam czytać tę książkę. Sama zgarnęłam ją z bibliotecznej półki zachwycona okładką... I niestety tylko okładką. Dawałam jej kilka szans, ale ostatecznie ok. 70 strony zrezygnowałam. Ta historia była gorzej niż nudna, gorzej niż przewidywalna oraz gorzej niż do bólu podobna do "Zmierzchu". Nie liczyłam na wiele, wiedziałam wręcz, że to będzie najwyżej dobra pozycja, nic więcej, a głęboko się zawiodłam.
OdpowiedzUsuńJa już po opisie stwierdziłam, że to będzie dno i twoja recenzja tylko potwierdziła moje przypuszczenia. Także - tej "pani" już podziękujemy :)
OdpowiedzUsuńKsiążka jest u mnie w miejskiej bibliotece i kiedyś ją nawet wypożyczyłam, ale w końcu nie przeczytałam. Jak widać dobrze się stało :D
OdpowiedzUsuńWygląda na to, że pozycja jest zmarnowanym potencjałem fantastycznego pomysłu. Legendy, morze - nic tylko brać i czerpać Inspirację garściami. Ktoś tu chyba zapomniał o tym, że trzeba to jednak robić umiejętnie ;)
OdpowiedzUsuńJeśli kiedykolwiek się skuszę, to tylko za ten drobny plusik o istotach i za elementy z legend. Ale wątpię.