Tytuł: Kroniki Saltamontes. Ucieczka z mroku
Autor: Monika Marin
Liczba stron: 328
Wydawnictwo: Pinus Media
Chciałem w swoim życiu iść do przodu, a nie się cofać, chciałem podejmować odważne decyzje, bo miałem prawie dziewięć lat, a gdy się ma dziewięć lat – wszystko jest możliwe.
Adam i Aleks - dwóch chłopców z sierocińca, jeden obdarzony nieprzeciętną intuicją, a drugi inżynieryjnym umysłem - wyruszają w podróż. Wcześniej jednak skonstruują Maszynę do Produkowania Szczęścia, której powierzą swoje sekrety. Chłopcy marzą o odnalezieniu domu i zaskakujących przygodach. Ich życie nabierze tempa, gdy w średniowiecznych podziemiach odnajdą tajemnicze księgi. Od tej pory spotkają ich sytuacje niebezpieczne i pełne emocji. Ale najważniejsze jest, aby przeprawili się przez cała Europę i dotarli do miejsca, które wspólnie wylosowali na mapie. No i oczywiście aby ich wynalazek uszczęśliwił nie tylko ich, ale i ludzi o dobrym sercu.*
Kroniki Saltamontes w piękny sposób ukazują, że ludzie mimo wszystko mają dobre serca. Adam i Aleks przeprawiając się przez Europę, spotkali na swojej drodze wiele takich osób. Książka pokazuje, że każdy człowiek jest dobry. Trzeba tylko dokonać wyboru...
Widzisz, chłopcze, serce czy stare, czy młode, wcale się nie zmienia.
Dlatego trzeba słuchać serca, a nie rozumu, który zmienia się pod wpływem wielu rzeczy.
Dlatego trzeba słuchać serca, a nie rozumu, który zmienia się pod wpływem wielu rzeczy.
Kroniki Saltamontes w piękny sposób ukazują, że ludzie mimo wszystko mają dobre serca. Adam i Aleks przeprawiając się przez Europę, spotkali na swojej drodze wiele takich osób. Książka pokazuje, że każdy człowiek jest dobry. Trzeba tylko dokonać wyboru...
Wisienką na torcie w Kronikach Saltamontes są ilustracje. Ogólnie nie przepadam z obrazkami w książkach, ale te tutaj są naprawdę bardzo ładne i tylko umilają czytanie. Są estetyczne, zachowane w jednakowych barwach, nie ma ich ani za dużo, ani za mało - tak w sam raz. Efekt naprawdę się udał - książka jest śliczna!
(…) życie to zmiany. Gdy nie ma zmian, nie ma życia. Życie jest jak rzeka. Nie możesz zatrzymać jej biegu, bo wtedy z rzeki zrobi się staw, w którym nie ma już krystalicznej wody, a brudna, ciężka ciecz.
Kroniki Saltamontes nie są przeznaczone tylko dla dzieci w wieku 9-12 lat. Ja jestem piętnastolatką i książka nie nudziła mnie ani chwili. Starsi też nie będą mogli się oderwać. Historia Adama i Aleksa została nam przekazana pięknym językiem, przeplatanym z przemyśleniami i mądrymi myślami.
W każdym z nas mieszka dziecko, a Monika Marin wydobywa owo dziecko z nas w całości. I nie tylko dziecko. Czytając kolejne strony opowieści, budzi się do życia także nasza wyobraźnia...
A Ty? Masz swoją Maszynę do Produkowania Szczęścia?
Jestem pewna, że masz. Żadne szczęście nie jestem przypadkowe. Bo przypadków nie ma.
To nie rzeczy tworzą nasze życie, ale nasza wiara w możliwość bycia szczęśliwymi (…)
MOJA OCENA: 9/10
Za możliwość przeczytania książki i powierzone mi zaufanie dziękuję Autorce!
*opis książki pochodzi z okładki
Nie słyszałam o tej pozycji, a choć mam 27 lat to nigdy bardziej nie ciągnęło mnie do książek młodzieżowych jak właśnie teraz :) i rodzima autorka, chyba się zainteresuję :)
OdpowiedzUsuńGdy tak czytałam Twoją recenzję to przypomniał mi się jeden film - Imaginaerum, pewnie te dwie rzeczy nie są ze sobą szczególnie powiązane ;) Nie czuję, żeby książka mi się nie spodobała ani spodobała... jestem raczej neutralna, natomiast jeśli będę szukać jakiegoś książkowego prezentu dla moich bratanków to skorzystam z Twojego polecenia. :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam, Czarny Kapturek
Przyznam się, że o tej książce słyszę pierwszy raz. Widzę, że ocena jest wysoka i ją polecasz, więc jak znajdę ją gdzieś w bibliotece to z pewnością się skuszę :) Recenzja jak zwykle rewelacyjna :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Jej, widzę tę pozycję po raz pierwszy, ale się zaciekawiłam i muszę przyznać, że sięgnę. Jednak nie potrafię powiedzieć kiedy.
OdpowiedzUsuńNie słyszałem o tej książce, może dlatego, że nie jestem fanem literatury młodzieżowej ;) ale opinia jak najbardziej na plus, podoba mi się ;)
OdpowiedzUsuńDodaję Cię do obserwowanych, na blogrolla i zapraszam na mój nowy blog:
http://kamilczytaksiazki.blogspot.com
Ojej, zaciekawiłaś mnie swoją recenzją, z pewnością po nią sięgnę, gdy już będzie w bibliotece :) Chociaż mam tyle pozycji do czytania... ;_________;
OdpowiedzUsuńPozdrawiam cieplutko,
Fioletoowa