Tytuł: Szukając Alaski
Autor: John Green
Liczba stron: 320
Wydawnictwo: Bukowy Las
Kategoria: Literatura młodzieżowa
„Oto właśnie jest strach: zgubiłem coś ważnego i nie potrafię tego odnaleźć, choć tak bardzo tego potrzebuję. To jest strach podobny do tego, którego doświadczałby ktoś, kto zgubił okulary i poszedł do optyka, a tam powiedzieli mu, że na świecie zabrakło okularów i będzie musiał radzić sobie bez nich.”
Miles Halter jest outsiderem i nie ma przyjaciół, ale nie przejmuje się tym za bardzo. W poszukiwaniu Wielkiego Być Może zaczyna nowy rok szkolny w szkole z internatem. Ma ciche i głęboko ukryte marzenie, że spotka tam przyjaciół. I poznaje Pułkownika, Larę, Takumiego, a także zabawną, seksowną i cudowną Alaskę, która wywraca jego życie do góry nogami. Wciąga całą czwórkę do swojego zwariowanego i tajemniczego świata. Milesowi wydaje się, że dzięki tej dziewczynie jest bliżej odnalezienia Wielkiego Być Może, ale zanim je odkryje musi przejść przez labirynt życia Alaski...
John Green zdecydowanie jest mistrzem. Niedawno postanowiłam, że będę mogła umierać w spokoju, jeśli przeczytam wszystkie jego książki. I te wydane w Polsce są już za mną. Jednak dalej nie mogę umierać w spokoju. Najpierw muszę spotkać Johna Greena i powiedzieć mu, że go kocham...
Mogłabym się jedynie uczepić do tego, że Szukając Alaski jest książką schematyczną, a także do stereotypowego postrzegania młodzieży. Przecież wcale nie każdy nastolatek pije, pali i ćpa. Troszkę mnie to drażniło. Wyciągnęłam z tego jeden wniosek - nigdy nie dam tej książki do przeczytania moim rodzicom, bo w przeciwnym razie na pewno nie pozwolą mi iść do szkoły z internatem.
Jako, że Szukając Alaski jest debiutem Johna Greena, to wybaczam mu wszystko. No bo jak mogłabym się gniewać na autora Gwiazd naszych wina?
Mogłabym się jedynie uczepić do tego, że Szukając Alaski jest książką schematyczną, a także do stereotypowego postrzegania młodzieży. Przecież wcale nie każdy nastolatek pije, pali i ćpa. Troszkę mnie to drażniło. Wyciągnęłam z tego jeden wniosek - nigdy nie dam tej książki do przeczytania moim rodzicom, bo w przeciwnym razie na pewno nie pozwolą mi iść do szkoły z internatem.
Jako, że Szukając Alaski jest debiutem Johna Greena, to wybaczam mu wszystko. No bo jak mogłabym się gniewać na autora Gwiazd naszych wina?
„Jak ty - właśnie ty - zamierzasz wydostać się z tego labiryntu cierpienia?”
Kocham Greena przede wszystkim za jego postacie. Nie jestem pewna czy zaprzyjaźniłabym się z Alaską, gdyby chodziła do mojej szkoły, bo charakterek to ona ma... Jest po prostu genialna - ta jej wybuchowa zmienność nastojów, poczucie humoru i w ogóle spojrzenie na świat... Tylko Pułkownika polubiłam bardziej od niej. Uwielbiam te jego narzekanie na charakter Alaski i zapamiętywanie stolic wszystkich krajów oraz niski wzrost. Mimo że można znaleźć podobieństwo między postaciami w książkach Greena, to i tak każdą darzę sympatią, nawet taką, z którą w życiu codziennym nie mogłabym się dogadać.
"Gdyby ludzie byli deszczem, to ja byłbym mżawką, a ona huraganową ulewą.”
Uwielbiam to, w jaki sposób Green kończy każdą ze swoich książek. Mimo że nie pozostawia odpowiedzi to czytelnik nie dopowiada sobie ciągu dalszego. Najpiękniejsze jest to, co niewypowiedziane...
Mimo kilku małych zgrzytów, o których szybko zapomniałam, Szukając Alaski nie jest pustą książka dla młodzieży. Ona dosłownie zmusza do refleksji. Szukając Alaski jest naprawdę warta przeczytania. Jest jedną z tych książek, z którymi się żyje. Poznaje się bohaterów, ich czyny i powody tych czynów. Później czytelnik współczuje, staje się sędzią i ich oskarża, a także adwokatem, który próbuje ich wytłumaczyć...
Mimo kilku małych zgrzytów, o których szybko zapomniałam, Szukając Alaski nie jest pustą książka dla młodzieży. Ona dosłownie zmusza do refleksji. Szukając Alaski jest naprawdę warta przeczytania. Jest jedną z tych książek, z którymi się żyje. Poznaje się bohaterów, ich czyny i powody tych czynów. Później czytelnik współczuje, staje się sędzią i ich oskarża, a także adwokatem, który próbuje ich wytłumaczyć...
„Spędzasz całe swoje życie w labiryncie, zastanawiając się, jak któregoś dnia z niego uciekniesz i jakie niesamowite to będzie uczucie, wmawiając sobie, że przyszłość pomaga ci przetrwać, ale nigdy tego nie robisz. Wykorzystujesz przyszłość, aby uciec od teraźniejszości.”
MOJA OCENA: 9/10
Mam niesamowitą ochotę na tą książkę - wprawdzie oceniłaś ją chyba słabiej niż GNW, ale ja czuję, że "Szukając Alaski" może być nawet lepsze od historii Hazel ;)
OdpowiedzUsuńJa na razie nie mam ochoty czytać tej książki, ale fajna recenzja
OdpowiedzUsuńwww.wcieniuksiazek.blogspot.com
"Szukając Alaski" to moja pierwsza książka tego autora i w 100% zgadzam się z twoją opinią. Jeśli ta była tak dobra to już się boję co zrobię jak przeczytam "GNW", którą oceniłaś lepiej od tej. Już się nie mogę doczekać ;)
OdpowiedzUsuń"Szukając Alaski" była moją pierwszą książką pana Greena... ale na pewno do niej wrócę. Bardzo, bardzo bardzo mi się podobała. Czytałam wszystkie książki tego autora które wyszły po polsku, i "Szukając Alaski" jest na równi z "GNW". :3
OdpowiedzUsuńKsiążka nadal kurzy się na półce. Osz! muszę w końcu ją przeczytać, bo czuję, że niezasłużenie stoi tam sobie taka samotna. Muszę zapoznać się z tą historią
OdpowiedzUsuńSzukając Alaski przeczytałam jako pierwszą książkę mistrza Johna Greena. Wywarła na mnie ogromne wrażenie i bardzo się z nią zżyłam. Jest cudowna. Uwielbiam ją :3
OdpowiedzUsuńJa byłam zawiedziona tą książką (może dlatego, że to debiut autora). Za to "Gwiazd naszych wina" i "Papierowe miasta" są jednymi z najlepszych książek jakie czytałam! :) Szukam w książkach czegoś głębszego, a w dziełach Johna Greena to znalazłam:) Jest moim mistrzem! Szkoda, że w Polsce są wydane tylko trzy jego książki:( Masz może jakąś informację, że mają wydać następne?
OdpowiedzUsuńW czerwcu wydawnictwo Bukowy Las planuje wydać książkę "An Abundance of Katherines" :)
UsuńDzięki:) Nie wiem jak wytrzymam tyle czasu...
UsuńNie chcę się powtarzać, ale się nie da... Jak tylko dostanę w łapki to przeczytam :3
OdpowiedzUsuńUuuu muszę przeczytać :D Widocznie gość jest bardzo dobry bo "talentem jest zakończenie sensownie książki".
OdpowiedzUsuńNie raz się spotkałam z jakimś nudnym końcem, z którego pozostawała mi tylko myśl "Co?! I to tyle? Nic więcej?!"
Do przeczytania mnie bardzo zachęciłaś ;) Pozdrawiam
Właśnie kupiłam "Szukając Alaski" i po przeczytaniu GNW wprost nie mogę się doczekać kiedy po nią sięgnę ;)
OdpowiedzUsuńSłyszałam,że książka jest fajna i sięgnę po nią na pewno! :)
OdpowiedzUsuńTwoja recenzja też mnie ku temu przekonała! :P
Pozdrawiam :3
http://natalax3recenzje.blogspot.com
Wszystkie recenzje, które do tej pory przeczytałam, mówią mi, że koniecznie muszę sięgnąć po tę książkę. Biorąc pod uwagę, że leży na mojej półce nie będzie to trudne. Z drugiej strony boje się, że jak zacznę to nie skończę dopóki nie przeczytam całości...
OdpowiedzUsuńOstatnio często czytam/oglądam recenzje książek tego autora. I nic więcej mi nie potrzeba. Dorwę jego powieści,choćby nie wiem co. :D
OdpowiedzUsuń